sobota, 26 listopada 2016

Indyk w glazurze musztarodowo - miodowej


Amerykanie w czwartek obchodzili w swoich domach Święto Dziękczynienia więc postanowiłam, że na moim stole w tym tygodniu też zagości indyk. A dokładniej filet z indyka w glazurze musztardowo-miodowej z pieczonymi warzywami. Uwielbiam takie mięsne eksperymenty - nieskromnie powiem, że wyszło genialnie.


1 duży filet z indyka
2 łyżki musztardy
2 łyżki miodu
1 łyżka octu balsamicznego
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
sok z połowy cytryny
2 marchewki
3 ziemniaki


Musztardę, miód, ocet, sok z cytryny, sól i pieprz mieszamy w naczyniu, a następnie nacieramy marynatą mięso. Po natarciu wkładamy mięso do pojemnika i zostawiamy to na noc lub 12 godzin w lodówce dzięki czemu mięso nieco skruszeje i nabierze wyrazistego smaku.
Marchewki i ziemniaki kroimy na talarki. Warzywa wkładamy do rękawa kuchennego i kładziemy na to mięso. Do środka wlewamy całą zalewę z pojemnika. Zawiązujemy rękaw tak by było w nim jak najwięcej powietrza i nakłuwamy w 3 miejscach.
Pakunek wkładamy do nagrzanego do 180°C piekarnika na 30 minut. Po tym czasie ostrożnie rozcinamy rękaw, a mięso polewamy sosem i pieczemy kolejne 20 minut. W międzyczasie można kilka razy polać mięso ponownie sosem.
Wyciągamy mięso z piekarnika i czekamy 5 minut by odpoczęło. W tym czasie możemy rozłożyć na talerze warzywa. Mięso kroimy na plastry i gotowe.
Smakuje świetnie zarówno na ciepło jak i na zimno jako dodatek do sałatek lub w kanapce.



niedziela, 20 listopada 2016

Domowa ricotta

Mój tato ostatnio postanowił zająć się produkcją ekologicznych serków. W ubiegły weekend miałam okazję spróbować oscypka, sera z ziołami w dwóch rożnych wariantach oraz ricotty. I ta ostatnia pozycja skradła serca domowników, a że miałam swój udział w produkcji, bo przecież ktoś musiał objąć funkcję mieszacza to wrzucam przepis na bloga.


Do przygotowania porcji jak na zdjęciu potrzebujemy:
4 litry serwatki po serze podpuszczkowym
sok z 3/4 cytryny

Serwatkę podgrzewamy w garnku do temperatury 95°C uważając by się nie zagotowała. Dobrze jest mieć kuchenny termometr. Dolewamy sok z cytryny zmniejszamy płomień na gazie i mieszamy przez kolejne 5 minut tak, aby nie zagotować mikstury. Powoli będzie widać jak pojawiają się drobinki sera. Następnie całość studzimy, a po wystudzeniu przelewamy przez gazę na sitku, zawijamy twarożkowy pakuneczek i przyciskamy np. słoikiem z przetworami. Po godzinie możemy już rozkoszować się lekkim smakiem wspaniałej domowej ricotty. Jest dużo lepsza od takiej z pudełeczka z marketu. 

sobota, 19 listopada 2016

Ciasto podniebna chmurka

W ubiegłą sobotę świętowaliśmy urodziny mojego taty. Miałam okazję znów trochę pogotować i popiec. Niestety jak to bywa w naszym rodzinnym domu nie ma czasu na robienie zdjęć każdej przekąsce. Ale udało mi się uwiecznić ciasto, które jest niebiańskie. Dlatego otrzymało roboczą nazwę Podniebna chmurka. 

Ciasto proste i pyszne. 


Składniki:

400 g nutelli
2 paczki sucharków takich małych (ok. 200-240 g) - polecam te z Biedronki)
400 ml śmietany 30%
500 g serka mascarpone
1 cukier wanilinowy
1 śmietan fix
2 galaretki rozpuszczone w 750 ml wody
owoce - u mnie wiśnie z nalewki

Rozpuszczamy galaretkę i odstawiamy do wystudzenia. Sucharki kruszymy na drobno. Nutellę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i mieszamy z sucharkami. Wykładamy blaszkę (28x23 tak mniej więcej) i wstawiamy do stężenia do lodówki. Śmietanę ubijamy na sztywno. Następnie dodajemy mascarpone oraz cukier i śmietan fix. Całość ubijamy i wykładamy na sucharkowy spód. Układamy na wierzchu owoce i wylewamy połowicznie stężoną galaretkę. Całość wstawiamy do lodówki na minimum godzinę. A potem możemy jeść, jeść i jeść.



niedziela, 30 października 2016

Sernik z solonym karmelem

Przyjechałam na weekend do rodziców i w sobotni wieczór wyczarowałam sernik z solonym karmelem. Debiut w mojej kuchni, ale lubię takie wyzwania. Od samego patrzenia aż chce się spróbować.


Do przygotowania takiego sernika potrzebujemy:

250 g ciastek owsianych z sezamem
100 g roztopionego masła
1 kg twarogu (wiadereczko)
3 łyżki mąki pszennej
1 szklanka cukru
4 jajka
3/4 szklanki śmietany 18%
skórka starta z 1 dużej cytryny
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Ciastka wrzucamy do malaksera i mielimy na drobne kawałki. Dolewamy masło i mieszamy całość. Blaszkę o średnicy 26-28 cm wykładamy na dnie i wkładamy do lodówki.
Ser wrzucamy do garnka, dodajemy mąkę oraz cukier i mieszamy. Następnie dodajemy po jednym jajku i ucieramy po około minucie. Na koniec dolewamy śmietanę, skórkę z cytryny i ekstrakt waniliowy. Całą masę miksujemy na gładko, a następnie wylewamy do blaszki z ciastkami.
Piekarnik nagrzewamy do 170°C. Na dnie ustawiamy blachę z gorącą wodą. Do nagrzanego piekarnika na kratkę powyżej blachy z wodą wstawiamy nasz sernik na 15 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę do 120°C i pieczemy sernik na parze kolejne 100 minut. Należy pilnować by woda nie wyparowała w całości, w razie potrzeby należy dolać do blachy na dnie trochę wrzątku. 
Po upieczeniu zostawiamy ciasto w uchylonym piekarniku do wystygnięcia.


Solony karmel

200 g cukru
85 g masła
120 ml śmietanki 30%
0,5 łyżeczki soli


Cukier wsypujemy na rozgrzaną patelnię i karmelizujemy go uważając by się nie przypalił. Nie wolno mieszać, bo się zrobią grudki. Następnie dodajemy masło i dopiero wtedy mieszamy. Po około 2 minutach dolewamy śmietankę i energicznie mieszamy do momentu uzyskania konsystencji kremu. Na koniec dosypujemy sól. Gotowy karmel wylewamy na sernik i wkładamy na co najmniej 3 godziny do lodówki. Jest pysznie ;) 




niedziela, 23 października 2016

Barszcz czerwony na zakwasie

W ostatnich dniach mam wewnętrzne zapotrzebowanie na buraki. Przywiozłam od mamy zakwas do barszczu i postanowiłam zrobić sobie małe święta. Barszcz nie Wigilijny, bo na rosole ze szczęśliwej kury, ale już na Pierwsze Święto idealny. Wiem, wiem mamy jeszcze październik, ale pogoda jakoś bardziej nastraja mnie na te grudniowe święta.


Przepis na zakwas mama znalazła na kultowej stronie Wielkie Żarcie i robi go według tej receptury:
1 kg buraków,
1 duża marchew,
1 pietruszka,
kawałek selera,
kawałek chrzanu,
średnia cebula,
5 ząbków czosnku,
3 łyżki cukru,
3 łyżki soli,
1 łyżeczka kminku,
3 litrami przegotowanej zimnej wody.

Wszystkie warzywa kroimy na mniejsze części i wrzucamy do dużego słoika. W wodzie mieszamy przyprawy i zalewamy nią warzywa. Po około 4 dniach zlewamy do butelek. Nie trzeba go pasteryzować. Wystarczy, że butelki będą w lodówce.

Jak już mamy zakwas to gotujemy klasyczny rosół - może być z mojego przepisu ;) 

Pozostałe składniki:
2 buraki
2 łyżeczki majeranku
250 ml zakwasu - tego z przepisu wyżej ;) 
sól i pieprz do smaku

Pod koniec gotowania dodajemy:
2 buraki pokrojone na mniejsze części. Gotujemy rosół z burakami jeszcze 20 minut. Następnie odcedzamy do oddzielnego garnka bulion i dolewamy ok: 250 ml zakwasu. Uwaga ilość zakwasu jest zależna od ilości bulionu. Polecam dolewać po trochu i próbować. To samo tyczy się soli i pieprzu, dodajemy ich tyle by na nasze kubki smakowe były zadowolone ;) Dodajemy majeranek i całość gotujemy jeszcze 3 minutki. 
Idealnym dodatkiem byłyby uszka, pierogi, paszteciki lub krokiety, ale to następnym razem :) 

sobota, 15 października 2016

Pulpety z indyka w sosie grzybowym

Ale wstyd, dwa tygodnie bez wpisu. Dziś nadrabiam zaległości. W końcu zebrałam się za obrobienie zdjęć pysznych pulpetów z indyka. Narobiłam ich tyle, że miałam obiad na trzy dni. Z 500 g mięsa wyszło 10 sztuk. 


500 g mięsa mielonego z indyka

1 cebula
1 marchewka
1 jajko
2 łyżki bułki tartej
0,5 łyżeczki tymianku
0,5 łyżeczki papryki słodkiej
0,5 łyżeczki pieprzu mielonego
1 łyżeczka soli
2 łyżki oliwy z oliwek

Do mięsa dodajemy poszatkowaną cebulę oraz marchewkę startą na drobnych oczkach. Wbijamy jajko, dosypujemy bułkę tartą oraz przyprawy. Formujemy pulpeciki i podsmażamy je na oliwie z oliwek. 

0,5 l wody
8 suszonych grzybów
liść laurowy
2 ziela angielskie
3 ziarnka pieprzu
0,5 łyżeczki musztardy
1 łyżka mąki + trochę wody na dnie kubka

Wodę gotujemy z grzybami, liściem laurowym, zielem angielskim i pieprzem. Dodajemy podsmażone z każdej strony pulpety i gotujemy to ok 30 minut. Następnie dodajemy musztardę oraz mąkę roztrzepaną z wodą w kubku i całość mieszamy, tak aby zagęścić sos. 
Podajemy z ziemniakami lub kaszą oraz surówką. 


sobota, 1 października 2016

Czekoladowe ciasto z gruszkami

Czasem mam takie dni kiedy mam straszną ochotę spędzić dzień w kuchni robiąc coś dobrego. Tak było i dziś. Rano pobiegłam na rynek Łazarski po gruszki i kilka innych produktów i przystąpiłam do zabawy. Tak gotowanie jest dla mnie zabawą. Mamy jesień już przecież październik, więc padło na ciasto czekoladowe z gruszkami. Ostatnio gdzieś zobaczyłam zdjęcie gdzie całe gruszki były zanurzone w cieście i wymyśliłam sobie, że też takie chcę u siebie na blogu. 










Proporcje na keksówkę o wielkości ok 24 cm wyglądają następująco:

2 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki cukru
3 łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cukru wanilinowego
1 szklanka mleka
1/3 szklanki oleju
1 jajko duże
0,5 opakowania olejku rumowego

3 miękkie gruszki przekrojone na połówki, obrane z wydrążonymi gniazdami

5 kostek gorzkiej czekolady
1 łyżka mleka
lub
cukier puder

Suche składniki wrzucamy do miski i mieszamy. W drugiej misce mieszamy mokre składniki i dolewamy je do suchych. Ciasto mieszamy łyżką, nie za długo. Jest ono dość gęste. Masę wlewamy do keksówki i wkładamy do niej gruszki wbijając je do dna. Ciasto wkładamy do rozgrzanego piekarnika do 170°C na ok 50 - 60 minut. Od 40 minuty trzeba sprawdzać patyczkiem w okolicach gruszek czy ciasto jest dopieczone. 

Po wystudzeniu dekorujemy cukrem pudrem lub rozpuszczoną czekoladą z łyżką mleka. 


Ciasto jest idealne na jesienne, coraz dłuższe wieczory. 
Pomimo małego zakalca w okolicach gruszek jest pysznie.






czwartek, 29 września 2016

Chałwa

Kiedy przygotowywałam pastę Tahini zastanawiałam się do czego taką sezamową papkę mogę jeszcze użyć. Długo nie szukałam, przecież to podstawowy składnik chałwy. Jako dziecko nie przepadałam za tym deserem, ale jakoś z czasem bardzo go polubiłam. Do tej pory jadłam tylko taką ze sklepu, a dziś zrobiłam ją sama i jest równie smaczna, a w dodatku nie zawiera chemii. 





Żeby przygotować taką porcję wielkości Snickersa potrzebujemy:
3 czubate łyżeczki pasty Tahini
2 łyżeczki miodu
3 łyżeczki bakalii - u mnie były to ziarna dyni, jagody goji oraz płatki migdałowe, po jednej łyżeczce z każdego rodzaju

Pastę i miód nakładamy do miseczki i dokładnie łączymy widelcem lub łyżeczką. Do masy dodajemy bakalie i mieszamy. Chałwę nakładamy do foremek lub formujemy w dowolny kształt, a następnie wkładamy na ok 2 godziny do lodówki. Dla mnie bombowe rozwiązanie deserowe. Można robić ją z orzechami, pistacjami, żurawiną, kakaem, wanilią, czymkolwiek innym co nam się zamarzy. Kolejny udany eksperyment kulinarny :)

poniedziałek, 26 września 2016

Domowy rosół

Są takie dni, że człowiek marzy tylko o miseczce domowego rosołu ze szczęśliwej kury. A marzenia są po to by je spełniać. Te kulinarne są zazwyczaj najprostsze do realizacji. Koniec września od kilku lat zawsze przynosi mi chorobę. W tym roku nie mogło być inaczej. Prócz worka leków postanowiłam na rozgrzanie ugotować sobie garnek rosołu, czyli zupy, która robi się sama. Zwanej przez pewną 2,5 letnią LJ [el dżej] "pyśną wodą". 


Do przygotowania porcji tak na 4 miseczki potrzebujemy:

1 udko i 1 skrzydełko z kury lub filet (ja jem tylko takie, które miały szczęśliwy żywot na wsi, bez odżywek i innej chemii)
2 marchewki
1 pietruszka
0,5 selera
por (zielona część)
1 cebula
2 liście laurowe
2 ziela angielskie
3 ziarnka pieprzu
1 łyżeczka soli
natka pietruszki
woda

Mięso wrzucamy do garnka z gotującą wodą i parzymy przez 10 minut na małym ogniu, po czym wylewamy tę wodę i wlewamy ponownie do garnka zimną wodę zostawiając miejsce na warzywa. Dodajemy liście laurowe, ziele angielskie, pieprz oraz sól. Marchewkę, pietruszkę i seler obieramy i dodajemy do wody z mięsem. Pora spinamy gumką recepturką lub białą! nitką (absolutnie nie niebieską, bo będziemy mieć niebieską zupę jak Bridget Jones) i dodajemy do zupy. Cebulę obieramy, a następnie opalamy nad palnikiem tak by przypiekła się z każdej strony i wrzucamy do garnka. Nada ona żółtego koloru naszej zupie. Całość gotujemy na wolnym ogniu około 2 godziny tak by jedynie sobie woda plumkała. Zbyt duży płomień może spowodować, że w zupie pojawi się paskudna szumowina. W tym czasie możemy np. wysprzątać mieszkanie albo obejrzeć dobry film. Zupa robi się sama. Przed podaniem odławiamy selera, pora, cebulę oraz pietruszkę (chyba, że ktoś lubi to gotowane warzywko). Podajemy z makaronem rosołowym (jeszcze nie doszłam do tego momentu by makaron sam robić) i natką pietruszki (u mnie dziś niestety suszona). 
  

piątek, 23 września 2016

Tarta z kurczakiem i gruszką


 Już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pomysł na tartę z kurczakiem, gruszką, lazurem i orzechami włoskimi. W końcu wczoraj udało mi się zrealizować ten koncept. Wyszło genialnie. Takie proste połączenie, a tak wiele doznań smakowych. 


1 arkusz ciasta francuskiego
1 filet z kurczaka
2 gruszki
100 g sera lazur blue
garść orzechów
1 jajko
2 łyżki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka oleju kokosowego
1 łyżeczka papryki słodkiej
1 łyżeczka kurkumy
0,5 łyżeczki pieprzu ziołowego
1 łyżeczka tymianku
0,5 łyżeczki soli
1/3 łyżeczki pieprzu

Formę do tarty wykładamy ciastem francuskim i wkładamy do rozgrzanego piekarnika do 200°C na 10-12 minut. W tym czasie kurczaka kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na 1 łyżeczce oleju kokosowego. Dodajemy paprykę, kurkumę, pieprz ziołowy i tymianek. Z gruszki wykrawamy nasiona i kroimy na plastry. Ser kroimy na małe kawałki. Jajko roztrzepujemy z jogurtem, solą oraz pieprzem. Na podpieczone ciasto wykładamy kurczaka, rozkładamy gruszkę, posypujemy serem oraz orzechami, a następnie polewamy jajkiem z jogurtem. Wkładamy do piekarnika na kolejne 10 minut, aż ser się rozpuści, a jajko zetnie. 

Moim zdaniem to jest świetne rozwiązanie na wieczór z przyjaciółmi lub jako przekąska do pracy. Myślę, że idealnym dopełnieniem tego dania byłaby lampka dobrego, białego wina. 



środa, 21 września 2016

Kurczak, warzywa, ryż

Chwilowa przerwa w dodawaniu postów nastąpiła ze względu na wyjazd w Tatry. Musiałam sprawdzić czy górale dobre oscypki zrobili w tym roku ;) Ale już powoli wracam i postaram się ogarnąć w garach. Chociaż start w nowej pracy tego nie ułatwia, ale muszę narzucić sobie jakiś system, aby coś gotować, smażyć lub piec. Tymczasem w niedzielę na moim talerzu wylądował kurczak z warzywami i ryżem. Chyba jedno z moich ulubionych dań typu FAST. 

Do porcji na dwa talerze potrzebowałam:
1 filet z kurczaka
1 torebkę ryżu 
2 marchewki
1 cukinię
2 pomidory
2 łyżki oleju kokosowego
paprykę słodką, czosnek granulowany, kurkumę, tymianek, oregano, pieprz ziołowy i sól

Ryż standardowo gotujemy według instrukcji na opakowaniu.
Kurczaka kroimy na kawałki i wrzucamy na rozgrzaną patelnię z jedną łyżką oleju kokosowego. Doprawiamy wymienionymi wyżej przyprawami wedle własnych preferencji. Na oddzielnej patelce rozpuszczamy drugą łyżkę oleju kokosowego i wrzucamy na nią marchewkę pokrojoną w talarki, cukinie pokrojoną w półksiężyce oraz pomidora skrojonego w kostkę. Podsmażamy warzywa mieszając co jakiś czas, aż osiągną pożądaną miękkość. Dodajemy sól, pieprz, paprykę słodką do smaku. Łączymy wszystkie składniki na talerzu i gotowe. 
Zaletą tego dania jest to, że smakuje ono dobrze zarówno na gorąco jaki i na zimno.  

niedziela, 11 września 2016

Obiad głodomora

Jestem osobą, która nigdy nie je regularnie posiłków. Jak jestem głodna to potrafię zjeść obiad już o 12, a są dni kiedy robię to dopiero o 19. I tym razem znów pominęłam porę śniadaniową i dzień zaczęłam od obiadu. 


Wczoraj bardzo miałam ochotę na kaszę i buraki i to nie był problem. Przydałoby się jednak jakieś mięso i wybór padł na filet z kurczaka. W gratisie zrobiłam sok z pietruszki, marchewki, brzoskwini i jabłka. Pierwszy raz udało mi się uzyskać takie rozwarstwienie smaków i był to totalny przypadek.
Kurczaka najpierw pokroiłam na mniejsze fileciki i obtoczyłam w przyprawach (papryka, curry, pieprz, tymianek, sól) i mące gryczanej. Podsmażyłam to na oleju kokosowym, a następnie wrzuciłam do garnka z gorącą wodą. Dodałam listek laurowy oraz ziele angielskie i 2 ziarnka pieprzu. Gotowałam to ok 20 minut. Mięso było soczyste i idealnie pasowało do kaszy i buraków. Byłam na tyle głodna, że zdjęcie zrobiłam tylko na szybko więc cudów nie ma, ale nadrabiało to zdecydowanie smakiem. 
Buraki były ze słoika oczywiście od mamuni. Jesienią może jak uda mi się dostać jakiś słoiczek to dodam tu przepis. 
Tymczasem słonecznej niedzieli. 

sobota, 10 września 2016

Sok owocowy

Jestem ogromną fanką soków owocowych przygotowywanych samodzielnie. Jest on bez konserwantów i sztucznych barwników. Wiem co piję. Jest to moja witaminoza, pomimo że mam świadomość, że podczas obróbki owoców w sokowirówce większość dobrodziejstwa jest niszczona. Ale to i tak zdrowsze niż sok z kartonu. 


Tym razem do sokowirówki trafiły:
4 jabłka
2 marchewki
0,5 cytryny
1 kiść ciemnego winogrona

Jak to mówi mój chrześniak Franio "brrrrrrrr" i gotowe. Jest pyszniutko.

czwartek, 8 września 2016

Hummus z suszonymi pomidorami

Od kiedy mam blender w mojej kuchni częściej pojawiają się pasty do kanapek. Tym razem naszła mnie wielka ochota na hummus, ale nie taki zwykły. Hummus, który mi się zamarzył musiał mieć coś więcej. I padło na suszone pomidory. Wyszło znakomicie. 



Do zrobienia sporego pojemniczka potrzebujemy:
1 puszkę ciecierzycy
3 płaskie łyżki pasty Tahini
4 suszone pomidory
sok z połowy cytryny
1 duży ząbek czosnku
2 łyżki oliwy z oliwek
sól i pieprz do smaku
ewentualnie odrobina wody

Ciecierzycę odsączamy (wodę z ciecierzycy można wykorzystać do przygotowania musu czekoladowego lub do upieczenia bezy). Pomidory kroimy na mniejsze części, a czosnek przeciskamy przez praskę. Wszystkie wymienione w przepisie składniki wkładamy do naczynia i blendujemy do uzyskania jednolitej masy bez grudek. Doprawiamy solą oraz pieprzem do smaku. Jeśli hummus jest za gęsty wlewamy trochę przegotowanej wody i tyle. Chwila pracy i mamy kolejne danie, które uzależnia. 

wtorek, 6 września 2016

Pasta Tahini

Znów naszło mnie na eksperymentowanie i kupiłam paczkę sezamu oraz puszkę cieciorki. Z tego zestawu można wyczarować podobno wiele. Cóż pora to sprawdzić. Na pierwszy ogień poszła pasta Tahini, niezbędnik przy robienia hummusu. 

200 g sezamu
1 łyżeczka oleju kokosowego
Sezam dosłownie przez 30 sekund prażymy na rozgrzanej patelni uważając by zbytnio się nie zarumienił, bo zrobi się gorzki. Wsypujemy do wysokiego naczynia i blendujemy 30 sekund - 10 sekund przerwy by ziarna mogły puścić tłuszcz. Kiedy ziarna mają strukturę taką jak w chałwie dodajemy łyżeczkę oleju kokosowego i dalej blendujemy. Powtarzamy do uzyskania gładkiej masy. Całość przygotowania nie zajmie więcej niż 10 minut, a otrzymujemy mały słoiczek pasty, która idealnie nadaje się do hummusu. 

Bez konserwantów i sztucznych barwników. Pastę należy przechowywać w lodówce, bo jak to bywa z tłuszczem może zjełczeć. 



 


niedziela, 4 września 2016

Papryka marynowana

Sezon słoikowy trwa i wspólnie z mamą w tym roku włożyłyśmy ponad 20 słoików papryki. W tym roku udało nam się dostać ją w różnych kolorach więc prócz podniebienia cieszy również oczy. Idealnie pasuje do kanapki z pasztetem, zapiekanki makaronowej czy jako dodatek do zupy gulaszowej. 


1 łyżka soli
1 szklanka cukru (niepełna)
1 szklanka octu
3 szklanki wody
kilka ziarenek ziela angielskiego
1 listek laurowy
1 ząbek czosnku pokrojony na plasterki

Wrzucamy wszystko do garnka i gotujemy. Wcześniej należy obrać i pokroić paprykę w plastry i najlepiej chwilę sparzyć we wrzątku, żeby pozbyć się goryczy i lekko ją zwiotczyć. Wtedy lepiej układa się w słoikach. Następnie paprykę w słoikach zalewamy i zakręcamy. Weki gotujemy w garnku kilka minut by się domknęły. Ilość słoików jakie uda nam się wypełnić tą porcją zalewy, zależy od tego jak ciasno ułożymy paprykę.

sobota, 3 września 2016

Ryba po grecku

Jadąc do Rosji nie zjemy pierogów ruskich, będąc we Włoszech nie znajdziemy lodów włoskich, również zwiedzając Grecję nie spróbujemy ryby po grecku. W Polsce natomiast często można taką rybkę spotkać na stole, bo jest wyjątkowo prosta w przygotowaniu. W piątek pierwszy raz robiłam ją sama i wyszło bardzo smacznie. Tak przynajmniej twierdzą domownicy.

5 marchewek
3 pietruszki
1 mały seler
3 cebule
1 łyżka masła
3 łyżki przecieru pomidorowego
1 łyżeczka soli
0,5 łyżeczki pieprzu mielonego
1 łyżka papryki słodkiej
1/3 łyżeczki papryki ostrej
2 liści laurowe
2 ziela angielskie
0,5 litra wody

Cebulę kroimy w kosteczkę i podsmażamy w garnku na maśle. Marchewki, pietruszki oraz seler ścieramy na tarce na grubych oczkach i dodajemy do cebuli. Wlewamy wodę oraz wrzucamy przyprawy i gotujemy ok 20 minut co jakiś czas mieszając. Na koniec dodajemy przecier pomidorowy. Jeśli coś nie gra smakowo doprawiamy według własnego uznania. 

5 filetów z miruny
2 jajka
4 łyżki mąki
0,5 szklanki mleka
0,5 szklanki wody gazowanej
sól, pieprz, przyprawa do ryby
olej

Jajka, mąkę, mleko, wodę oraz przyprawy wrzucamy do miski i miksujemy na gładką masę naleśnikową. Na patelni rozgrzewamy olej tak by ryba po wrzuceniu do połowy zanurzona. Rybę kroimy na kawałki i zanurzamy w cieście, a następnie ostrożnie kładziemy na patelni. Po kilku minutach obracamy i smażymy po drugiej stronie na złoty kolor. 
Taką rybę jadłam zarówno wymieszaną z warzywami, jak również podawaną osobno. Wszystko zależy od naszych preferencji. Jeśli połączymy w naczyniu rybę z warzywami, mięso nabierze ostrości i "przegryzą się" smaki ;) Danie smaczne zarówno na ciepło, jak i na zimno.




piątek, 2 września 2016

Placki marchewkowe

Jeśli jeszcze nie macie pomysłu na zdrowe i smaczne śniadanie lub na podwieczorek to tu znajdziecie rozwiązanie. Zawsze zastanawiałam się jak wykorzystać wióry marchewkowe z sokowirówki/wyciskarki i oto mam rozwiązanie. Placki marchewkowe są tym czego szukałam.


3 szklanki wiórek marchewkowych
3 jajka
3 łyżki mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki śmietany 18%
2 łyżki cukru
1 łyżeczka cynamonu
0,5 łyżeczki sproszkowanego lub kawałek startego świeżego imbiru
1 łyżeczka oleju kokosowego

Wszystkie składniki oprócz oleju wrzucamy do miski i mieszamy na jednolitą masę. Jeśli masa jest trochę za gęsta dodajemy więcej śmietany. Na teflonowej patelni rozpuszczamy łyżeczkę oleju kokosowego. Łyżką nakładamy małe placuszki i obsmażamy na złoty kolor z każdej strony po kilka minut. 
Przepis był zupełną improwizacją, a okazał się strzałem w dziesiątkę. Już nigdy nie wyrzucę wiórek z marchewki do kosza. Myślę, że to całkiem zdrowa przekąska i dobra alternatywa na śniadanie, podwieczorek lub kolację. Oczywiście dla bezglutenowców mąkę pszenną można zastąpić np. gryczaną. Ja jadłam z owocami, ale również dobrze będą smakować z serkiem homogenizowanym lub jogurtem naturalnym.


czwartek, 1 września 2016

Pavlova

Pavlova jest ciastem, które znajduje się na mojej prywatnej liście Top Cake. Lekki bezik z kremem i sezonowymi owocami. Jest to deser, który tygryski lubią najbardziej. Bezę z tego przepisu robiłam już kilka razy i zawsze wychodziła idealnie chrupka na wierzchu i puszysta wewnątrz. I jak tu utrzymać dietę, kiedy tyle przepisów jeszcze do wypróbowania ;) 


Beza
4 białka
szczypta soli
220 g cukru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka octu ryżowego

Włączamy piekarnik bez termoobiegu by w trakcie ubijania już się nagrzał do 120°C. Białka wrzucamy do miski, dodajemy szczyptę soli i miksujemy na sztywną pianę. Gdy białka są już dobrze ubite dodajemy sukcesywnie cukier i dalej miksujemy do momentu aż masa będzie gładka. Wlewamy ocet i łyżeczkę mąki ziemniaczanej i miksujemy jeszcze około minutę. Ubitą masę wykładamy na wcześniej przygotowany papier do pieczenia z wyrysowanym okręgiem o średnicy 20 cm. Szybkimi ruchami formujemy bezę i wkładamy do piekarnika na 30 minut, po czym zmniejszamy temperaturę do 100°C i zostawiamy bezę w piekarniku na 3 godziny do całkowitego wysuszenia. Pozostawiamy do wystygnięcia w uchylonym piekarniku.






Krem mascarpone
200 ml śmietanki 30% dobrze schłodzonej
2 łyżeczki cukru pudru
250 g serka mascarpone 
+
owoce sezonowe - maliny i borówki oraz mięta
Śmietanę ubijamy na sztywną masę uważając by nie zrobiło nam się masło. Dodajemy cukier puder przesiany przez siteczko i dalej miksujemy. Następnie łączymy śmietanę z serkiem mascarpone. Gotowy krem wykładamy na wystudzoną bezę. Dekorujemy malinami, borówkami oraz miętą. Kocham przełamanie smaku miętą w takich słodkościach. 



środa, 31 sierpnia 2016

Pavlova zapowiedź

Już jutro na blogu przepis na pyszną Pavlovą Wonderful Summer. Jest to chyba jedno z najpyszniejszych ciast jakie jadłam w życiu. 

Kompot rabarbarowy


Dziś dzień w pełnym biegu i jedynie mogłam pomarzyć o książce i leżaku w słońcu. Jako absolwentka uczelni wyższej zmagam się z rekrutacjami i dzień spędziłam w aucie oraz salkach konferencyjnych. Dlatego na kolację wleciała odgrzewana pizza (fuj). A na blogu ląduje kompot rabarbarowo-jabłkowy. 

6 łodyg rabarbaru
3 jabłka
1 litr wody
łyżka cukru
pół łyżeczki cynamonu
Owoce kroimy na mniejsze cząstki i wrzucamy do garnka z wodą. Wsypujemy cukier oraz cynamon i gotujemy kilka minut. Ja uwielbiam to połączenie owoców, a Wy? 
Już prawie weekend i zapowiada się, że będzie słoneczny więc pora wybrać jakąś lekturę. 

wtorek, 30 sierpnia 2016

Burgery z indyka

Uwielbiam burgery, więc postanowiłam sama nauczyć się je przygotowywać. Przecież to nie może być trudne skoro w Poznaniu w każdej dzielnicy można znaleźć kilka miejsc by ich spróbować. Tym razem nie udało mi się kupić ładnej wołowiny, więc wybór padł na indyka i to był strzał w dziesiątkę. 

500 g mięsa mielonego z indyka
mały pęczek szczypiorku pocięty na drobno
1 jajko
3 łyżki bułki tartej
1 łyżeczka suszonej pietruszki
sól, pieprz, czosnek granulowany, papryka słodka i ostra w ilości zależnej od preferencji

Wszystkie składniki wkładamy do miski i wyrabiamy na gładką masę. Formujemy kotlety (z tej porcji wychodzi około 5-6 sztuk) i wrzucamy na grill elektryczny lub patelnię grillową. Podsmażamy kilka minut z każdej strony.
Bułki przekrawam na pół i wewnątrz smaruję odrobiną oliwy z oliwek i kładę na minutę na rozgrzany ruszt grilla. W wersji ze zdjęcia są z roszponką, serem, pomidorem, suszonymi pomidorami, majonezem i ketchupem. Oczywiście można eksperymentować z dodatkami. Idealnie nadaje się boczek, ogórek konserwowy, liście szpinaku, sałata lodowa, mozzarella. Zależy co kto lubi. 
Polecam Emska :)

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Zapiekanka makaronowa z kurkami i kurczakiem

Tato nazbierał w lesie kurek, więc dokonałam rezerwacji do obiadowego eksperymentu. Nie ma co ukrywać jest to danie warte powtórzenia. 

Do przygotowania ogromnej porcji dla 6 osób (albo i 8) potrzebujemy:   
500 g makaronu kokardki lub świderki
1 podwójny filet z kurczaka
300 g kurek
pęczek szczypiorku
1 szklanka startego żółtego sera
2 jajka
1 mały jogurt naturalny
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka masła
sól, pieprz, kurkuma, papryka słodka, czosnek 

Makaron gotujemy al'dente. Kurki obgotowujemy, następnie podsmażamy na maśle ze szczypiorkiem i doprawiamy solą i pieprzem. Kurczaka kroimy na drobną kostkę i smażymy na oliwie z oliwek. Dodajemy kurkumę, paprykę, czosnek, sól oraz pieprz wedle uznania. Makaron mieszamy z mięsem i grzybami. Wkładamy to do naczynia żaroodpornego. Jogurt roztrzepujemy z jajkami i zalewamy makaron. Na koniec posypujemy żółtym serem. Całość zapiekamy przez 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 180°C. Mamy obiad dla kilku głodnych osób. 

niedziela, 28 sierpnia 2016

Tort malinowy

Tak jak pisałam w poprzednim poście uwielbiam maliny i kiedy tylko mam okazję szukam sposobu na ich wykorzystanie w kuchni. Od kilku dni miałam wielką ochotę na tort malinowy i wczoraj postanowiłam zaspokoić tę zachciankę. Sami zobaczcie co z tego wyszło.



Biszkopt
4 jajka
3/4 szklanki cukru
3 łyżki oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka mąki pszennej (niepełna)
1 łyżka skrobi ziemniaczanej
szczypta soli


Białka ubijamy z solą na sztywną pianę. Kiedy masa trzyma się garnka po przekręceniu go (zachowaj ostrożność!) dodajemy stopniowo cukier i miksujemy do rozpuszczenia go. Następnie wlewamy żółtka i ubijamy na piankę ok. 5 minut. Dolewamy olej i dokładnie mieszamy. Mikser nie będzie nam już potrzebny przy biszkopcie, zamieniamy go na szpatułkę. Do masy przesiewamy sypkie składniki i delikatnie, ale dokładnie mieszamy w jednym kierunku (koniecznie!). Przygotowane ciasto wylewamy do tortownicy o średnicy 22 cm. Tortownicę należy wcześniej posmarować masłem i oprószyć bułką tartą by po upieczeniu ciasto łatwo odkleiło się od blachy. Pieczemy 25 minut w 170°C. Po upieczeniu wyciągamy biszkopt z piekarnika i upuszczamy go na podłogę. Dzięki temu dziwnemu zabiegowi mamy pewność, że nie zrobi się nam zakalec. Odstawiamy ciasto do wystygnięcia i rozkrawamy na dwie części. Ktoś kiedyś zapytał mnie co dodaję do biszkoptu, że jest on taki żółty. Zdradzę wam, że sekret tkwi w jajkach od szczęśliwych kur.


Poncz
1 kieliszek malinówki
1/2 szklanki herbaty
sok z polowy cytryny
1 łyżka cukru


Wszystko wlewamy do kubka i mieszamy do rozpuszczenia cukru. Połową płynu nasączamy spód ciasta. Drugą część zostawiamy do nasączenia wierzchu. 

Krem
350 ml śmietany 30% dobrze schłodzonej
250 g serka mascarpone
2 łyżki cukru pudru
sok z 1/3 cytryny
1 śmietan fix - ostateczność przy upałach
maliny

Śmietanę ubijamy na sztywną masę (nie za długo by nie powstało masło). Dodajemy po łyżce serka i dalej miksujemy. Wsypujemy cukier (oraz śmietan fix) i wlewamy sok z cytryny, całość mieszamy. Masę dzielimy na pół i do pierwszej części wsypujemy dwie duże garście malin i mieszamy. Krem malinowy rozkładamy na nasączonej części ciasta. Następnie nakładamy drugą część i nasączamy ją ponczem. Wykładamy pozostały krem i równo rozsmarowujemy go na cieście oraz na rancie tortu (tego momentu najbardziej nie lubię). Układamy maliny na wierzchu i gotowe. Ciasto powinno trafić na godzinę do lodówki i już możemy wstawiać wodę na kawę. Prawda, że wygląda pysznie? ;) 




Słonecznej niedzieli
Emska